Akwizytorzy kurestwa

Media i celebryci w pogoni za pieniędzmi zapominają o społecznej odpowiedzialności za promowane przez siebie wartości. Otwarcie zachęcają młodych ludzi do prostytuowania się, wulgarności i rozwiązłości seksualnej, próbując zdyskredytować instytucję rodziny, małżeństwa, wierności i macierzyństwa. To już nawet nie są subtelne reklamy. Media i celebryci coraz częściej stają się nachalnymi akwizytorami kurestwa.

KOSZULKI Z NAPISEM „SLUT”

Polski brand „Première Society”, założony przez braci bliźniaków Kamila i Marcina Galantów promuje ubrania dla młodzieży z dużym napisem SLUT (ang. zdzira), co wywołało sporą burzę. Marka, która wybrała najnudniejszy, najbardziej prymitywny, najprostszy i najbardziej wyświechtany już sposób promocji wszystkiego, czyli szokowanie sferą seksualności nic sobie nie robi z głosów oburzenia. Zdaje się także zupełnie nie zdawać sobie sprawy z odpowiedzialności w kreowaniu mody wśród młodych ludzi, nastawiając się wyłącznie na zysk. Powiedzieć, że to słabe to jakby nie otworzyć ust.

Nie wiem jak Wy, ale ja bym nie chciała popierniczać po mieście podpisana na ubraniu jako „zdzira” choćby mi ją ktoś dał za darmo (a ich bluzy kosztują 409 zł!). Nie chciałabym też, żeby moje dziecko nosiło taki przekaz. Powiem więcej – życzyłabym sobie nigdy nie zobaczyć w takim ubraniu żadnego młodego człowieka. To nie jest cool i nigdy nie będzie, choćby się Newsweek i bracia Galantowie zesrali na rzadko.

Jedynym plusem tego „projektu” z perspektywy płci przeciwnej jest to, że od razu wiadomo z kim mamy do czynienia i nie trzeba marnować czasu na przekonywanie się o tym osobiście. Choć oczywiście są różni ludzie i niektórzy mężczyźni poczują się wręcz zachęceni do kontaktu z kimś noszącym ten napis. W komentarzach w mediach społecznościowych marki można również znaleźć kobiety, stające w obronie tej kontrowersyjnej kolekcji a każdemu, kto próbuje ją krytykować, wmawiają, że po prostu nie rozumie znaczenia tego słowa ani idei. Chodzi przecież o to (w duchu feministycznym – a jakże!), żeby oswoić się ze słowem „zdzira” do tego stopnia, żeby „przestało obrażać kobiety”. Hehe. Czaicie? Jak przyjmę wulgarne przezwisko jako swoją cechę to automatycznie takie przezwisko przestanie mnie obrażać xD

Pomijam już zupełnie fakt, że marka ma w swoim portfolio projekty z hasłami „666” albo „Beauty Dies In LSD Orgy After Sex With 100 Men” (czyli „Piękno umiera w orgii LSD po seksie ze setką mężczyzn”).

REKLAMA PROSTYTUCJI W MEDIACH

Media zauważyły tendencję do prezentowania treści, ocieplających wizerunek prostytucji w tytułach i instytucjach takich jak „Wysokie Obcasy”, „Noizz”, „Newsweek”, „Onet”, „Gazeta Wyborcza”, „Dziewuchy Dziewuchom” czy Uniwersytet Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Materiał o tym zjawisku reklamowania kurestwa poczynił Krzysztof Stanowski z „Kanału Sportowego”, gdzie trafnie zauważa, że wspomniane media myślą, że mogą sobie bezkarnie reklamować prostytucję jako normalny, łatwy i przyjemny sposób zarabiania pieniędzy, bo z konsekwencjami wyboru takiego stylu życia będą musiały mierzyć się dziewczęta, a nie redaktorzy. Wywiady z prostytutkami, które mają dostatnie życie i mogą sobie pozwolić na każdą zachciankę mają za zadanie ukryć prawdę o prostytucji pod warstwą fałszywego lukru.

Przemoc, uzależnienia od różnych substancji w tym narkotyków, choroby weneryczne, gwałty, utrata poczucia własnej wartości, kryzysy psychiczne, utrata umiejętności zbudowania satysfakcjonujących relacji społecznych i romantycznych czy napiętnowanie ze strony społeczeństwa to tylko niektóre z problemów, jakie niesie ze sobą prostytucja. Czy o którymś z nich wspominają media? Nie, bo akwizytorzy kurestwa uprawiają bezpardonową reklamę – grunt, żeby zgadzał się hajs.

CENTRUM FEMINISTYCZNEGO ZAINTERESOWANIA

Seks, wyjmowanie go ze sfery sacrum, odzieranie z intymności, wulgaryzacja języka, brutalizacja dyskursu i normalizowanie wszelkich przejawów patologii to jest to, co dla radykalnie zlewaczałych, marksistowskich odłamów feminizmu stanowi faktyczne centrum zainteresowania. Dlatego prezentowane są postaci takie jak pani Iwona Demko, nazywająca siebie „artystką-waginistką”. Dlatego feminy walczą o to, żeby słowo „cipka” było używane powszechnie. Dlatego na forum czytelniczek padają pytania o to, jak kobiety nazywają swoje narządy rozrodcze i jaką mają z nimi relację. Dlatego patoinfluencerki bez cienia żenady reklamują wibratory. Dlatego obrzydza się małżeństwo a postuluje rozwiązłość seksualną jako przejaw uwolnienia kobiecej energii z patriarchalnego więzienia konwenansów. Dlatego macierzyństwo ukazuje się jako pasmo wiecznych udręk, na które lekiem jest zakup lalki Reborn, do złudzenia przypominającej prawdziwego dzidziusia.

Feministki do tego stopnia stały się akwizytorami kurestwa, że pozbywają się nawet argumentu ciąży. Perspektywa zajścia w ciążę jako hamulca rozwiązłości nie jest już problemem, odkąd można zrobić sobie aborcję. Więc teraz ruchaj się do woli, Siostro. Nic nie stoi na przeszkodzie, bo:

– Boga nie ma

– facet to zło

– małżeństwo i wierność to przeżytek

– normy obyczajowe to kajdany Twojej wolności

– ciążę można usunąć

– możesz zgarnąć pluszaka-weneraka (autentyczna kolekcja maskotek w poznańskiej Przychodni Stonewall leczącej HIV, symbolizujących choroby weneryczne, jak np. Chlamydia Aneta czy Rzeżączka Marzena).

SEX WORK POLSKA

Na oswajaniu akwizytorzy kurestwa nie kończą swojej batalii. Kolektyw Sex Work Polska walczy o dekryminalizację zawodu prostytutki i o to, aby społeczeństwo przestało „stygmatyzować” tych, którzy wybierają ten zawód. Fundacja chce, żeby to był legalny zawód, obejmujący ubezpieczeniem swoich pracowników. Ponadto chce dla nich płatnych urlopów, L4 i wczasów pod gruszą. Na swojej stronie mają hasło „destygmatyzacja-dekryminalizacja-uznanie”. Czaicie? Nie kończy się nawet na chamskim reklamowaniu prostytucji. TO MA BYĆ POWÓD DO DUMY!

Zdaniem aktywiszczy każdy, kto uznaje prostytucję jako zezwierzęcenie stosunków międzyludzkich i ośmiela się ją krytykować to jest ktoś, kto nie rozumie nowoczesnego świata, dyskryminuje ludzi i żyje pod kamieniem, podczas gdy świat pędzi do przodu.

PODSUMOWANIE

Troszkę Was zmartwię, drodzy akwizytorzy kurestwa. I chcę, żeby to dotarło do jak największej liczby młodych dziewcząt w Polsce:

Prostytucja i rozwiązłość seksualna nigdy nie będą cool. Bo to są skrajnie patologiczne formy czegoś absolutnie pięknego – intymności dziejącej się wyłącznie między dwojgiem kochających się i wiernych sobie ludzi. Gówno zawinięte choćby i w najpiękniejszy papierek pozostanie gównem. Łagodzenie nazewnictwa i nachalne próby zaszczepienia słowa „sexworking” nie zmieniają w żaden sposób faktów. Nawet to, że próbuje się odwracać pojęcia i osoby krytykujące reklamowanie prostytucji nazywa się „dyskryminacją osób pracujących seksualnie”. Krytykowanie czegoś, co w najwyższym stopniu zasługuje na tę krytykę jest normalne i słuszne. Czy mówi się o kimś, kto potępia mordercę, że „dyskryminuje prawa mordercy”?

Piosenkarki, które całą karierę zbudowały na wulgarnym pokazywaniu nagości dzisiaj umywają rączki, tłumacząc, że to tylko wizerunek sceniczny a na co dzień są nieśmiałe i cnotliwe. Tylko, że dziewczynki, które dorastały karmiąc oczy ich teledyskami mają to gdzieś jak ktoś sobie żyje prywatnie, bo tego nie ma w mediach. To jest ważne, aby będąc osobą rozpoznawalną zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności, jaką niesie ze sobą sława. Młodzi ludzie inspirują się celebrytami. Albo będziesz inspirował ludzi do czegoś wartościowego i dobrego albo będziesz ich zachęcał do zarabiania na pokazywaniu dupy w Internecie. To jest prosty wybór. Szkoda, że pieniądze rozmywają tę oczywistą granicę.

Rozumiem, że będąc nastolatkiem, podatnym na wpływy medialne czy środowisko rówieśników bardzo trudno jest ocalić w sobie samodzielne myślenie, a tym bardziej wybieranie niepopularnych wartości, za którymi się podąża. To bardzo dużo kosztuje i jest trudne. Jeden z psychologów powiedział kiedyś, że nie wszystko, co się opłaca – warto i nie wszystko, co warto, opłaca się.

Prostytucja nigdy nie była, nie jest i nie będzie czymś normalnym a tym bardziej fajnym i cool. To jest skrajny przejaw patologii i braku szacunku do siebie i drugiego człowieka.

I na koniec: feministki nie mają problemu z uprzedmiatawianiem kobiet. Mają problem, jeśli robią to mężczyźni. Bo jeśli feminy same nazywają siebie „slut” to wtedy to nie jest problem przedmiotowego traktowania kobiet. Nie. Wtedy to jest rewolucja wyzwolenia.

Inne moje teksty przeczytasz tutaj: