okulary

Dlaczego potrzebujemy kryzysów?

Pamiętasz swój ostatni poważny kryzys? Taki prywatny koniec świata? Chwile, za które oddałabyś wszystkie pieniądze świata, byle tylko minęły? Nie chcesz takich chwil. Nikt nie chce. Ale powiem Ci, dlaczego ich potrzebujemy.

Trafiłam ostatnio do szpitala i chyba nigdy w życiu nie bałam się bardziej. Wiedziałam, że czeka mnie operacja. Zrobiłabym wszystko, żeby nie musieć przez to przechodzić, żeby to komuś oddać, żeby ktoś to przeszedł za mnie. Ale nie mam takiej mocy i obrazki, które się wydarzały oglądałam tak, jakby dotyczyły kogoś innego: niebieska, szpitalna koszula, łóżko i szybko migające światła, kable i kabelki, nachylone nade mną głowy, zapewniające, że wszystko będzie dobrze, blok operacyjny.

Przeżyłam. Wszystko minęło. Ale jest coś, co pozostało. Pozostała taka cholerna pokora, o której myślę sobie, że jest nam niezbędna. Bez której bylibyśmy wyniosłymi dupkami, przekonanymi o własnej niezniszczalności. Bez tej pokory nigdy byśmy nie zrozumieli trudnych momentów innych ludzi. Niczego byśmy nie rozumieli. To taka pokora, bez której jesteśmy niepełni. Taka, która pozwala widzieć więcej, patrzeć dalej. Taka, dzięki której jesteśmy bogatsi niż zdajemy sobie z tego sprawę.

Dlatego myślę, że potrzebujemy mieć czasem oczy zapuchnięte od płaczu. Potrzebujemy nie móc trafić kluczykiem do drzwi auta, bo tak nam się trzęsą ręce. Potrzebujemy czasem nie móc zjeść śniadania, bo tak mamy ściśnięty żołądek. Potrzebujemy, żeby od czasu do czasu zawalił nam się świat.

I choć najchętniej przespalibyśmy takie chwile, przeczekali, oddali je komuś innemu to na całe szczęście nie możemy. A coś, co zyskujemy kiedy opadnie kurz po naszych prywatnych końcach świata jest bezcenne. Pokora, która pozwala nam lepiej rozumieć świat i innych ludzi jest materiałem, który powstaje i doskonali się w płomieniach. To trochę tak, jakby nam ktoś nagle przetarł bardzo brudne okulary. I wiecie co? Tak sobie myślę, że naprawdę bogaci jesteśmy po kryzysach. Kiedy doceniamy maleńkie cuda codzienności, bo wiemy już, że mogliśmy je stracić na zawsze. Że mogły nam się już nie powtórzyć nigdy więcej.

Dlatego potrzebujemy mieć czasem oczy zapuchnięte od płaczu.