Osiem gwiazdek od normalności, czyli o co chodzi w strajku kobiet

Strajk kobiet, aborcja, Kaja Godek, osiem gwiazdek. Nie popieram ani Kai Godek ani Strajku Kobiet.  Sprawa jest dużo bardziej złożona niż się powszechnie wydaje. Dlaczego? Już wyjaśniam.

Pod koniec stycznia w Dzienniku Ustaw został opublikowany wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. W wyroku tym Trybunał uznał, że przepis zezwalający na dokonanie aborcji w przypadku nieuleczalnej wady płodu lub jego ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia jest niezgodny z konstytucją. W zasadzie oznacza to niemal całkowity zakaz aborcji, bo właśnie wady letalne płodów były powodem wykonania około 90% legalnych „zabiegów” tego typu. Decyzja ta wywołała niespotykaną falę strajków kobiet.

Kompromis nieidealny, ale najlepszy

Dotychczas aborcja w Polsce była legalna w trzech przypadkach: zagrożenia życia matki, ciężkich i nieodwracalnych wad płodu oraz jeśli ciąża powstała w wyniku gwałtu. Strajkujące jednak domagają się legalizacji aborcji na żądanie bez podania przyczyny. Prawicowcy chcieliby bezwzględnego zakazu aborcji a protestujące – aborcji na żądanie. Spotkaniem w połowie drogi jest właśnie kompromis, szanuje każdego. Warto zwrócić uwagę, że te trzy opisane przypadki są sytuacjami, na które kobieta nie ma wpływu. Nie ma wpływu na to, że została zgwałcona, jej nienarodzone dziecko jest ciężko uszkodzone albo na to, że ciąża zagraża jej życiu. Moim zdaniem w takiej sytuacji powinna mieć wybór. Mówię to jako praktykujący katolik. Życzyłabym sobie, aby każde poczęte dziecko było w Polsce chciane i miało szansę się narodzić, ale nikogo nie można zmusić do bohaterstwa.

Kaja Godek szkodzi

Pomysł zaostrzenia ustawy wyszedł od Kai Godek, która tryumfalnie przyjęła fakt opublikowania wyroku Trybunału. Myślę, że patrzy niesamowicie krótkowzrocznie i robi swojemu środowisku więcej szkody niż pożytku. Narzuca Polkom swój prywatny światopogląd. Rodzisz – jesteś święta. Dokonujesz aborcji – idź do piekła. Zero, jeden. Tymczasem nikt nie wie, z czym mierzy się ciężarna kobieta, która została zgwałcona. Świetnie, że Kaja Godek opowiada się za życiem. Ale nie przyjdzie do tej zgwałconej kobiety po porodzie i nie pomoże jej zajmować się dzieckiem. Ta kobieta zostanie sama – Godek ma to w nosie. Wybory życiowe są często dużo bardziej dramatyczne i złożone i nie wolno nam oceniać ich tak zerojedynkowo. Poza tym, biorąc pod uwagę jaki sprzeciw wywołała publikacja wyroku TK można podejrzewać, że niebawem dojdzie do cofnięcia wszystkich postanowień kompromisu, co nigdy nie miałoby miejsca, gdyby Kaja nie chciała zbawiać świata na siłę.

Samotność świętych

Odnoszę wrażenie, że rządzący koncentrują swoją uwagę zupełnie nie tam, gdzie trzeba. Zamiast prawnie przymuszać Polski do rodzenia niepełnosprawnych dzieci powinni zadbać o to, aby zapewnić takim rodzinom realną pomoc. Zapytajcie się rodziców dzieci bardzo chorych, niepełnosprawnych na jaką pomoc mogą liczyć od państwa. „Bycie za życiem” polityków kończy się na zmuszeniu kobiet do porodu. Potem „Radź sobie sama”. To jest bestialstwo! Rodziny oczekujące dziecka powinny mieć gwarancję REALNEJ pomocy państwa w przypadku ciężkiej choroby tego dziecka. Wtedy więcej osób decydowałoby się na urodzenie z własnej woli, zamiast być do tego zmuszanym.

Seks a odpowiedzialność

Słuchajcie, będzie powtórka z biologii, ale panie feministki chyba tego potrzebują. ZASADNICZO SEKS MOŻE ZAOWOCOWAĆ CIĄŻĄ. Jeżeli tego nie rozumiesz, pozostań przy klockach i rowerku. Podejmujesz współżycie, bądź na tyle odpowiedzialny, żeby zmierzyć się z konsekwencjami. Nie jesteś gotowa na dziecko? Zabezpieczaj się skutecznie. Aborcja na żądanie to nie jest metoda antykoncepcji. Ktoś straci życie, bo Wy nie pomyśleliście odpowiednio wcześnie? Seks nie jest dla dzieci – bądź świadom konsekwencji.

Pojemnik na dziecko

Chciałabym tylko przypomnieć, że kiedy kobieta jest w ciąży to mamy do czynienia z dwoma życiami. DWOMA. Ciężarna nie jest tylko „pojemnikiem na dzidziusia”. Dyskusje toczyły się ostatnio tak, jakby doprowadzenie do narodzin tego dzidziusia za wszelką cenę było najważniejsze. Życie matki, jej zdrowie, kształt rodziny, jaką stworzy, jej wsparcie od innych – to wszystko również ma znaczenie. Pozwólmy kobietom, aby w sytuacjach, na które nie miały wpływu mogły same zdecydować, czy chcą urodzić. Zróbmy jednak wszystko, aby otrzymały wsparcie, pomoc i fundusze na to, aby CHCIAŁY urodzić.

Wulgarność

Zwolenniczki strajku kobiet obrały sobie na hasło osiem gwiazdek, pod którymi kryje się wulgarny zwrot do partii rządzącej. Na plakatach malują także zwrot „Wypierda*ać”. Serio chcemy tak prowadzić debatę w przestrzeni publicznej? Gdyby Wasz synek wrócił z przedszkola i powiedział „Jebać Piotlusia, zablał mi tlaktolek” to oświecone matki, zaraz po opanowaniu palpitacji, nawrzeszczałyby na młodocianego, że nie wolno tak mówić. Te same wyedukowane matki-feministki, które produkują plakaty z wierszykami „Na górze Konfederacja, na dole ch*je z PiSu, je*ać Kaję Godek i tego od długopisu” wrócą do domu i będą złe na swoje dzieci, które użyły brzydkiego wyrazu. Co to za podwójne standardy, drogie panie? Albo wprowadzamy wulgaryzmy do przestrzeni publicznej konsekwentnie albo wcale. Tak długo jak na demonstracjach  kobieta o kobiecie powie „je*ać ją” i będzie to robiła pod sztandarem feminizmu, tak długo nie chcę mieć z tym feminizmem nic wspólnego.

Samowystarczalność

Strajkujące lubią powtarzać także zdanie, że „aborcja to nie jest sprawa mężczyzn”. Nooo, drogie panie. Jeżeli będziecie w stanie zajść w te ciąże bez pomocy mężczyzny to faktycznie możecie mówić, że aborcja to Wasza sprawa. Ale tak się składa, że każde dzieciątko, które rozwija się w łonie kobiety ma ojca, więc ciąża to zawsze będzie także sprawa mężczyzny. Życzyłabym wszystkim, żeby zawsze było to wsparcie, ale świat nie jest landrynkowy. Niemniej mówienie, że aborcja nie jest sprawą mężczyzn i nie mogą się wypowiadać na jej temat jest krzywdzącym wykluczeniem.

Zostawmy to sumieniom

Część zwolenniczek strajku kobiet twierdzi, że aborcja powinna być dostępna na żądanie, bo kobiety są istotami rozumnymi i można pozostawić im pełną decyzję – we własnym sumieniu będą w stanie podjąć odpowiedzialną decyzję. Idąc tym tropem, usuńmy z prawa zapis o morderstwie – ufajmy sumieniom ludzi, że nie będą tego robili.  No jest zgrzyt, prawda? Funkcją prawa jest ochrona najsłabszych. Dziecko w łonie matki nie może powiedzieć, że chciałoby się urodzić. Dlatego aborcja nie powinna być powszechnie dostępna. Myślę też, że ośmiesza się każdy, kto twierdzi, że poczęte dziecko to tylko „zlepek komórek”. Człowiek jest człowiekiem od poczęcia. Okres prenatalny to jeden z etapów jego rozwoju.

Na koniec pamiętajmy, żeby nie oceniać wyborów innych osób. Na strajk kobiet może przyjść zarówno oszołomka, która zdewastuje kościół i będzie agresywnie rzucała mięsem, jak i kobieta, która po prostu chciałaby mieć wybór w sytuacji, kiedy zostanie zgwałcona. Nie popieram ani Kai Godek ani Strajku Kobiet. Ale uważam, że nikogo nie można zmuszać do bohaterstwa…

fot. Angelika Różanecka

O feminizmie piszę tutaj: „Dlaczego nie jestem feministką?”