Albo katolicyzm albo barbarzyństwo – wywiad z Grzegorzem Braunem

Polsce zakłada się kagańce ukraińskie, żydowskie, brukselskie, niemieckie i niebawem możemy wszyscy zapomnieć, jak wyglądała niegdyś twarz, której dzisiaj już spod tych kagańców nie widać. Oburzenie, jakie wywołało zdjęcie flagi ukraińskiej z masztu na Kopcu Kościuszki w Krakowie przez posła Grzegorza Brauna jest tego dobitnym przykładem. Dzisiaj oddaję głos sprawcy całego zamieszania i zapraszam na wywiad z Grzegorzem Braunem, którego media głównego ścieku próbują „zamilczeć”.

1. Gaśnica stała się Pańskim znakiem rozpoznawczym więc pozwolę sobie od niej zacząć. Wielu internautów zarzucało komendantowi jednostki OSP „Szczęść Boże”, że użył sił nieadekwatnych do zagrożenia, bo chanukiję w polskim sejmie można było po prostu zdmuchnąć. W związku z tym chcę zapytać jak bardzo istotną składową Pana tożsamości jest bycie showmanem?

Grzegorz Braun: Ja po prostu nie przechodzę obojętnie wobec zła. Staram się myśleć o mojej pracy, o moim dorywczym zajęciu, jakim od pięciu lat jest wykonywanie mandatu posła poważnie. Traktuję eksponowanie w siedzibie najwyższej władzy ustawodawczej Rzeczpospolitej emblematów rasistowskiego kultu jako cios nie tylko w polską tradycję, wrażliwość religijną, ale także uderzenie w fundamenty prawno-ustrojowe naszego państwa, ponieważ ten kult, w tym przypadku akurat reprezentowany przez naprawdę wyjątkowo ponurą sektę chasydzką Chabad Lubawicz, to jest właśnie samoubóstwienie, plemienny rasizm. To jest wykluczenie i degradacja wszystkich dookoła, którzy z punktu widzenia wyznawców tego kultu nie są nawet ludźmi. Z tego powodu naprawdę nie zastanawiałem się nad tym, jaki będzie walor artystyczny czy dramaturgiczny mojego działania. Proszę mi wierzyć, że nie przymierzałem się do zdjęcia i nie ustawiałem do kamery tylko po prostu zareagowałem. Zważywszy to, jak histerycznej krytyki doczekało się moje działanie no to bardzo będę ciekaw jak sobie inni radzą z tym problemem kiedy przyjdzie listopad, grudzień i kolejne święta chanukowe. Bardzo jestem ciekaw jak zachowają się inicjatorzy tych ekscesów. Z drugiej strony doczekałem się bardzo życzliwego i pełnego ulgi uznania ze strony bardzo wielu moich rodaków i to potwierdza ta kampania wyborcza, ten szlak, na którym jestem już kolejny tydzień. Szlak kampanii głównie w moim okręgu, dziesiątym, Małopolska i świętokrzyskie. Podpisałem już, bez najmniejszej przesady, tysiące gaśnic, doczekałem się życzliwego przyjęcia w niejednej remizie strażackiej. No i czegóż to jest wyrazem, czego to jest świadectwo? Bynajmniej nie jakiegoś niezdrowego kultu jednostki na mnie nakierowanego, ponieważ ja podpisuję gaśnice a nie portrety własne. Podpisuję gaśnice i mój sztab kolportuje znaczki z emblematem gaśnicowym a nie z moją podobizną. Dlaczego to jest miłe i zdrowe? Dlatego, że widać, że tu nas jednoczy jakaś sprawa a nie bynajmniej tylko chwilowe emocje. A jaka to jest sprawa? No to jest powszechne wśród ciągle jeszcze licznych a normalnych Polaków przekonanie, że tracimy własne państwo i że nasz naród nie jest już w pełni u siebie na swoim a hasło mojej kampanii brzmi „Żeby Polska była polska”, żeby to była Polska a nie na przykład land Eurokołchozowy, nie Ukropol, nie Ukropolin, nie Republika Sowiecka czy Postsowiecka, Eurosowiecka, nie stan amerykański tylko Polska. I żeby Polacy byli tutaj najważniejsi. Polska przede wszystkim dla Polaków i gaśnica, myślę, że jest ponad podziałami szeroko rozumianym i szeroko akceptowanym znakiem tego przywiązania i jednocześnie troski o zachowanie Polski.

2. A propos kampanii. Wielu ludzi zaskoczyła Pańska decyzja o kandydowaniu do Europarlamentu. W sieci pojawiły się m.in. takie komentarze: „Eurokołchoz zły, ale piniążki z Eurokołchozu dobre”. Co by Pan odpowiedział na takie zarzuty?

Proszę państwa, szanowna pani redaktor… To naprawdę jest zupełnie naturalne i oczywiste, że kiedy się wstępuje na scenę publiczną, kiedy się działa politycznie otwarcie no to nie idzie się tylko po oklaski, prawda? I nie ma nic dziwnego w tym, że niektórzy ludzie, zapewne sądząc po sobie, innym będą przypisywać pobudki niższe, będą insynuować wyrachowanie i będą podejrzewać nas o rzeczy mało wzniosłe. I ja nie zamierzam z tym akurat walczyć, bo to by się mijało z celem. Po prostu taka jest uroda życia politycznego, że niektórzy ludzie będą zawsze z największą podejrzliwością do nas podchodzili. Ja myślę, że nie muszę państwa prosić o jakiś daleko posunięty kredyt zaufania dlatego, że nieskromnie uważam, że moich dotychczasowych pięć lat wykonywania dorywczego zajęcia posła, parlamentarzysty, że to nie były lata zmarnowane, że ja nie zmarnowałem tego mandatu, który państwo mi przyznaliście. Nie marnował się ten mandat w moim wykonaniu i mogę się powołać na to, że się w kardynalnych kwestiach nie pomyliłem. Byłem czasem, częściej niż bym sobie życzył, jedynym głosem sprzeciwu i w sprawie zamordyzmu kowidowego, i w sprawie ukrainizacji Polski i banderyzacji polskiej racji stanu. W tych sprawach się nie pomyliłem. Podżegałem raczej do pokoju niż do wojny i też był to głos odrębny, na scenie parlamentarnej na pewno rzadki. Cieszę się, że w tych sprawach nie zawiodłem siebie i nie zawiodłem państwa. Nie przyczyniałem się do tego, żeby was dezinformować na temat mniemanej pandemii i nie przyczyniałem się do tego, żeby was rabować pod pretekstem przychylania nieba Ukraińcom i nie chcę się przyczyniać do tego, żeby państwa wpychać czy to w wojnę głębiej, czy to w Eurokołchoz. Precz z komuną, precz z eurokomuną, precz z żydokomuną to trzy hasła, które powtarzam na kolejnych spotkaniach wyborczych.

3. Sceptycy twierdzą, że w Unii Europejskiej nie da się już nic dobrego ugrać dla Polski i w takiej sytuacji najrozsądniejszą decyzją byłby po prostu Polexit. Co skłania Pana do wiary w to, że może Pan tam zdziałać coś pożytecznego?

Ja nie zamierzam niczego ugrywać w sensie negocjowania naszej wolności, naszego bezpieczeństwa z instancjami obcymi.

4. W myśl zasady, że z terrorystami się nie negocjuje?

O, to bardzo dobre sformułowanie! Myślę, że to jest bardzo dobry pani pomysł żeby używać tego sformułowania w odniesieniu do pani Reichsführer von der Leyen i całej eurokołchozowej Rady Komisarzy Ludowych – „z terrorystami się nie negocjuje”. A inny bon mot czy też maksyma piękna, którą mogę przytoczyć to jest zdanie pułkownika Ignacego Matuszewskiego – postać nie całkiem z mojej bajki, bo piłsudczyk, ale z tego pokolenia jeszcze walczącego o niepodległość z szablą w dłoni, co na pewno zasługuje na szacunek. Otóż pułkownik Ignacy Matuszewski gdzieś powiedział czy napisał: „O niepodległości się nie dyskutuje. O niepodległość się walczy” więc cieszmy się, że chwilowo może jeszcze nie jest nam pisane, że się nie domaga od nas Opatrzność żebyśmy rzucali życia los na stos w obronie niepodległości, ale walczmy o nią. Taka właśnie jest alternatywa. To jest alternatywa wyłączająca: albo Eurokołchoz albo niepodległość. Ja nie zamierzam zatem naprawiać błędów i wypaczeń eurosocjalizmu, bo pamiętam zbyt dobrze z czasów starego reżimu, czyli PRLu, czyli tej komuny sowieckiej pamiętam to niekończące się nieustanne naprawianie błędów i wypaczeń. Socjalizm – tak, wypaczenia – nie. Ja nie zamierzam zajmować się wypaczeniami. Ja chcę ratować moich rodaków przed zielonym ładem, dyrektywą budowlaną, paktem migracyjnym i wpychaniem w wojnę.

5. W jaki sposób?

A, bardzo skonkretyzowany sposób, dlatego, że w tym roku do Eurokołchozu idzie większa ilość patriotów, prawaków z różnych europejskich partii patriotycznych i to są ludzie, z których część my już znamy z naszych roboczych kontaktów. Liczę na to, że stworzymy razem grupę, która na dobry początek nie przedłuży kontraktu pani von der Leyen. Pani von der Leyen i różne inne złe polityki europejskie zostały przyjęte niewielką większością głosów. Tę większość zapewnili niestety europosłowie z Polski, w tym również z PiSu i SolPolu – nie protestowali. Rząd poprzedni nie wetował, chociaż mógł wetować. My zamierzamy się sprzeciwiać: ja, moi koledzy i także nasi koledzy ze Słowacji, Węgier, Belgii, Niemiec, Francji, Rumunii, Bułgarii, Hiszpanii, Włoch zamierzamy się temu sprzeciwiać. No i wyzwaniem będzie oczywiście stworzenie pewnej grupy, która będzie w sposób sformalizowany i efektywny działać tam w Eurokołchozie. Eurokołchoz niektórzy mówią „do remontu!” a ja mówię „do rozbiórki raczej”, bo i tak nam się na głowę zawali. Więc przed tym chciałbym chronić moich rodaków.

6. Ciekawą rzecz odnośnie Unii Europejskiej powiedział Pan na spotkaniu kampanijnym w Miechowie. Mianowicie powiedział Pan, że w UE można poszukać sojuszników wśród europarlamentarzystów z innych krajów, którzy są kompatybilni ideologicznie z Pańskimi przekonaniami na temat Eurokołchozu i spróbować utworzyć jednostkę alternatywną dla Unii Europejskiej. Na jakim etapie zaawansowania jest ten pomysł?

Wszystko po kolei. Trzeba najpierw tam być, żeby móc takie działania inicjować, żeby wychodzić naprzeciw pomysłom innych. Jest faktem, że Unia Europejska jako projekt totalitarny, dążący do zniszczenia, wymazania państw narodowych, dążący do wymazania narodów europejskich, do wymazania państw z mapy i narodów z historii, Unia Europejska – projekt coraz bardziej totalniacki, bo o ile na początku dużo się mówiło o swobodzie podróżowania i to dla mojego pokolenia, wypuszczonego z klatki PRLu, może nawet było wystarczające no to teraz inne już sprawy są w agendzie Eurokołchozu. Jest Wermacht eurokołchozowy – armia wspólna, jest właśnie ten pakt migracyjny, jest zniszczenie, zaoranie własności, wolności, przedsiębiorczości przez zielony ład, przez handel emisjami ETS, przez ekoschematy, przez dyrektywę budynkową, czyli wywłaszczenie na raty i mamy szeroki, coraz szerszy consensus niezgody na tę politykę wśród innych Europejczyków. W związku z tym mamy też coraz większą otwartość na inne projekty polityczne. Proszę zauważyć, że na przykład Grupa Schengen to nie jest Eurokołchoz. To jest byt niezależny. To jest porozumienie nie mające nic wspólnego z postaciami tak złowrogimi i groteskowymi jednocześnie jak von der Leyen więc Grupa Schengen na pewno warta jest zachowania i troski, ale są też inne międzynarodowe organizacje takie jak BRICS – Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Afryka Południowa i to są kluby, do których się państwa pchają drzwiami i oknami. Dlaczego? Dlatego, że w odróżnieniu od Eurokołchozu to jest oferta rozwoju. Rozwoju, bo oferta dobrego gospodarowania. Dzisiaj Unia Europejska się zwija a nie rozwija. Gospodarczo i demograficznie Unia Europejska to jest interes upadły, gdy tymczasem jedne Chiny produkują kilkanaście razy więcej węgla niż opanowana przez doktrynerów-ekoterrorystów, eurofederastów. Unia Europejska, która nam chciałaby zabronić korzystania z tych bogactw naturalnych, na których nas Pan Bóg na naszej działce numer jeden na globusie położył.

7. Proszę mi wyjaśnić jedną rzecz. Widziałam w przestrzeni publicznej sporo plakatów wyborczych Pana konkurentów, jednak tych z Pańską podobizną jest jak na lekarstwo. Dlaczego konkurencja po prostu wydaje pieniądze partyjne na materiały wyborcze a Pan dopiero apeluje o wpłaty na ten cel na spotkaniach z sympatykami?

Bo ma! (śmiech) Bo ma, szanowna pani redaktor! A te skromne, homeopatyczne ilości reklamy zewnętrznej, na które stać było mój sztab, te bannery2, jak słyszę, są częściej kradzione niż niszczone więc znikają z przestrzeni publicznej. Ale jak pani widziała na kolejnych spotkaniach jednak rodacy potrafili się zorientować, że mogą nie wybierać między dżumą a cholerą Pis-PO, PO-PiS z przystawkami tylko mogą wybrać Konfederację i niektórzy z życzliwością patrzą tutaj na moją kandydaturę.

8. Grube ryby dziennikarstwa, m.in. Robert Mazurek czy Krzysztof Stanowski mówią wprost o tym, że nie zamierzają zapraszać Pana do swoich programów…

Ale pani redaktor! Pani ze mną rozmawia. Ja nie chcę komentować psychopatologii i rynku informacyjnego-dezinformacyjnego. Nie chcę w ogóle się odnosić do personaliów. Bóg z nimi! Widzi pani, że tym rynkiem propagandy bardziej niż informacji nie rządzą bynajmniej żadne zasady rynkowe. Nie decyduje to, co ciekawe, co ważne, co istotne. Decyduje poprawność polityczna, której niestety większość funkcjonariuszy frontu ideologicznego, zwanych dla zmylenia publiczności dziennikarzami, hołduje. Dzisiaj miała pani tego taki kliniczny przykład, chociaż akurat newsy z moim imieniem i nazwiskiem w dniu dzisiejszym otwierały statystyki produkcji w tej branży to nikt z mediów, które siebie chętnie nazywają poważnymi, wiodącymi, nie uznał za stosowne zadać mi jakiegokolwiek pytania, ponieważ wobec mnie nie obowiązują zasady. Nawet taka prosta, elementarna zasada fachu dziennikarskiego typu na przykład: oddanie głosu także i drugiej stronie wobec mnie nie obowiązuje. No i Bóg z nimi! To jest już tak śmieszne i groteskowe, że tym bardziej jestem rad, że przebijam się na drugą stronę lustra, że łapię kontakt z moimi rodakami i czy to tu na krakowskim rynku czy w Bochni, Tarnowie, Kielcach, w Ostrowcu – wszędzie tam, gdzie byliśmy na szlaku kampanii, chociaż media wiodące nie tylko nie zachęcały do tego, żeby przybywać tłumnie na spotkania wyborcze ze mną…

9. Pana próbuje się „zamilczeć” medialnie.

Cieszę się, że pani to diagnozuje, bo gdybym ja to powiedział to brzmiałoby w ten sposób, że się skarżę. Mam to podwójne oko, patrzę na to także okiem reżysera i muszę powiedzieć, że mnie to też nawet bawi, ta dramaturgia tej sytuacji.

10. Chciałam zapytać o to zjawisko z troszkę innej strony, bo ci dziennikarze podają różne „poważne” powody, dla których nie zamierzają Pana zaprosić, ale internauci w stosunku do nich są bezlitośni. Zdaniem internautów oni po prostu trzęsą portkami przed intelektualną konfrontacją z Panem.

To bardzo pochlebne dla mnie. Ja może poprzestanę na takim stwierdzeniu, że najwyraźniej inne są determinanty działania tych liderów opinii w mediach mainstreamowych: nie publiczność, nie odbiorcy, nie słuchacze są najważniejsi. Ważniejsze są najwyraźniej jakieś impulsy przychodzące z zupełnie innych stron. Jest tu pewna analogia do rządzących. Rządzący czasem, zdaje się, że zupełnie ich nie obchodzi to, co Polacy mają do powiedzenia, co o nich myślą, co uważają, bo sądzą, że siłą, brutalną przemocą w mediach, przemocą cenzorską, przemocą dyktatu mediów reżimowych, że wyegzekwują na Polakach to, co tam starsi i mądrzejsi kazali wyegzekwować. Więc tak jak dziennikarze nie są bynajmniej frontem do publiczności tak i politycy z całą pewnością nie ubiegają się o nominację ze strony własnego narodu. Ubiegają się o nominację właśnie tych mediów mainstreamowych, o nominację starszych i mądrzejszych i stąd taki rozdźwięk powiększający się. I stąd dojmujące poczucie, myślę, że możemy śmiało powiedzieć większości normalnych Polaków, tych, którzy chcą jeszcze być Polakami a nie eurokołchoźnikami, że ani ten rząd, ani te media ich nie reprezentują.

11. Czy jest to dla Pana w pewnym sensie komplement czy raczej jest Panu przykro, że jest Pan wykluczany z debaty publicznej?

Nieeee, proszę pani ja jestem za duży, żeby mi było przykro. Czuję się w pewien sposób wyróżniony tym, że w ogóle moja ewidentna, oczywista nieobecność w mediach głównego ścieku, że staje się dla innych na tyle rażąca, żeby na przykład niektórzy funkcjonariusze tych mediów publicznie kłamali, że kiedyś odrzuciłem jakieś zaproszenie, co nigdy nie miało miejsca. Fakt jest taki, że ja mam czasu antenowego w mediach gadzinowych, i lewackich i prawackich, zero minut i zero sekund. I w mediach mainstreamowych warszawskich, w tej prasie, która właśnie mieni się poważną ja mam zero centymetrów kwadratowych w druku. O mnie oczywiście można pisać najzupełniej dowolne rzeczy bez prośby o komentarz. No ale Bóg z nimi! Ja dlatego też proszę o ten łagodny wymiar kary ze strony odbiorców, słuchaczy, czytelników… Bardzo proszę jeśli ktoś w ogóle uznaje za stosowne, za potrzebne odnosić się do przejawów mojej egzystencji politycznej to bardzo proszę odnosić się do tego, co ja rzeczywiście mówię a nie do tego, co inni mówią, że ja powiedziałem, bo to najczęściej są zupełnie dwie różne pary kaloszy.

12. Kardynał Stefan Wyszyński powiedział, że „Polska będzie katolicka albo nie będzie jej wcale”. Pan się z tą diagnozą zgadza?

Och, zgadzać się to by brzmiało tak protekcjonalnie, że ja tutaj mam coś do zgadzania się z tak wybitnym politykiem, nie tylko duchownym, ale właśnie księciem Kościoła, bo kiedyś tacy książęta bywali. Więc podpisuję się. Tak, po prostu. Albo tradycja katolicka albo barbarzyństwo. Jest albo cywilizacja łacińska albo, ni mniej, ni więcej, ludożerstwo. To jest właśnie na przykład dialog chrześcijaństwa z judaizmem, dialog Polaków z Żydami i to jest dialog wegetarianina z ludożercą. W tym dialogu nie da się ustalić wspólnego menu.

13. Proszę o skomentowanie jeszcze jednego cytatu. Józef Piłsudski ponoć powiedział: „Do polityki garną się ludzie, którzy nic nie osiągnęli, a więc nieudacznicy i darmozjady. Polityka to dla nich deska ratunku, mogą godnie żyć nie dając w zamian nic”. Pan jest w samym sercu polskiej polityki więc jak Pan się zapatruje na taką opinię?

To jest bardzo trafna diagnoza! Pytanie w jakiej mierze Józef Piłsudski te diagnozę formułując odnosił ją do własnego środowiska i biografii swoich najwierniejszych towarzyszy, bo z mojego punktu widzenia to jest nie tyle krytyczna, ale też autokrytyczna refleksja Józefa Piłsudskiego. No ale jest ona niewątpliwie trafna.

14. Pan się z tym zgadza?

Tak, oczywiście! To jest zmora życia publicznego: ludzie, którzy nie mają żadnego życia poza polityką. W związku z tym, jak im się polityka urwie to im się wszystko kończy. Świat im się kończy, bo niczego innego w życiu nie robili, nie chcieli robić, nie potrafili robić, w związku z tym, żeby utrzymać się w polityce są gotowi posunąć się do największych łajdactw.

15. Na koniec mam takie luźniejsze pytanie. Proszę sobie wyobrazić przez chwilę, że robimy o Panu tekst do tabloidu i piszemy artykuł pod tytułem „3 fakty, o które nie podejrzewalibyście Grzegorza Brauna”. Jakie by to były fakty?

(śmiech) Mam się czymś pochwalić? Pani kiwnęła głową, więc proszę bardzo. Mogę się pochwalić umiejętnościami prawdopodobnie kompletnie do niczego nieprzydatnymi, mianowicie potrafiłem proszę pani kosić kosą. Potrafiłem, pewnie dalej potrafię!, na kartce w kratkę wytłumaczyć jak powstaje siła nośna na profilu lotniczym z prawa Bernoulliego. No a poza tym potrafię dywagować na tematy najdziwniejsze, zainspirowany pytaniami najdziwaczniejszymi, na przykład czy Yoda był Żydem.

16. Na koniec: czego Panu życzyć?

Zastanawiał się czego mi życzyć jeden z rolników protestujących na granicy parę miesięcy temu. Spotykaliśmy się, wydaje mi się, że to było w województwie chełmskim, i na koniec spotkania ów rolnik właśnie tak jak pani zastanawiał się „czego tutaj panu życzyć” i sam sobie odpowiedział „zdrowia chyba nie, bo na Titanicu wszystkim dopisywało” więc może już lepiej szczęścia.

17. I opieki Bożej. To się zawsze przydaje.

Bóg zapłać! Serdeczne Bóg zapłać!

18. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Jako dziennikarz życzyłabym sobie więcej tak wspaniałych rozmówców. Nie z wszystkimi poglądami posła Brauna się zgadzam (różni nas chociażby zdanie na temat kary śmierci), natomiast za całokształt jego działalności na rzecz przypominania społeczeństwu, ale przede wszystkim politykom, w jakim kraju żyjemy mam do niego przeogromny szacunek. To jest gentleman najwyższej próby, erudyta o ogromnej wiedzy, pięknie władający językiem polskim. W dodatku posiadający, jako w polskojęzycznej polityce gatunek niemalże wymarły, kręgosłup moralny i trzeźwy kontakt z rzeczywistością. Dziękuję, że dokonał nadludzkiego wręcz zagięcia czasoprzestrzeni i w najgorętszym czasie kampanii do Europarlamentu znalazł czas na rozmowę ze mną. Pierwszą, ale mam ogromną nadzieję, że nie ostatnią.

Cieszę się, że mogłam udostępnić kawałeczek swojej przestrzeni medialnej i dopuścić tutaj do głosu sprawę polską w osobie posła Grzegorza Brauna.

Przeczytaj moje inne wywiady:

  1. Paweł, twórca profilu „Paradygmat Prawdy” o tematyce prolife: Istnieją statystyki, których psucie sprawia największą radość – wywiad z Pawłem z profilu „Paradygmat Prawdy” – Hussaryan.com
  2. Łukasz „Razprozak” Winiarski, publicysta, autor książek i twórca profilu „Raz prozą, raz rymem walczymy z totalitarnym reżimem”: Chłopak, któremu się chce – wywiad z Łukaszem Winiarskim „Razprozakiem” (część 1) – Hussaryan.com