Autostrada do psychozy. Recenzja „Manifestu antykomunistycznego” Łukasza Winiarskiego „Razprozaka”

Czy czarni mogą być rasistami i dlaczego nie oraz kto chce legalizacji gwałtów na dzieciach – między innymi tego dowiecie się z lektury debiutanckiej książki Łukasza Winiarskiego „Razprozaka” „Manifest antykomunistyczny”. Czego jeszcze? Zapraszam do recenzji książki, którą warto znać.

1. Styl

Łukasz przyznaje we wstępie, że jego książka nie jest pozycją naukową i zauważa potrzebę opowiedzenia czytelnikom o zawiłościach marksizmu w prosty sposób – językiem, jakim wszyscy posługujemy się na co dzień. Wydaje mi się to strzałem w dziesiątkę. Mam niepoparte niczym podejrzenie, że jednak statystycznie więcej ludzi woli pójść z kumplem na piwo niż na otwarty wykład akademicki. Takim też językiem napisany jest „Manifest antykomunistyczny”: jakbyście poszli na piwo z dobrym znajomym, który czasem rzuci żartem a czasem… mięsem. Ale przede wszystkim wiecie, że to mądry gość i mówi o czymś naprawdę ważnym.

Autor ma poprawność polityczną dokładnie w tym samym miejscu, w którym radykalna lewica ma logikę. Jeśli chodzi o styl publicystyczny Razprozak nie bierze jeńców. Nic sobie nie robi również z tego rodzaju wrażliwości, który kazał mi robić przerwy po niektórych fragmentach książki. Z tego też powodu czytałam ją o wiele dłużej niż sobie założyłam. Bywały dni, kiedy bezkompromisowy styl Łukasza sprawiał, że jego książkę musiałam dawkować sobie homeopatycznie. Nie ma w niej relatywizowania, lukru czy eufemizowania faktów tylko po to, żeby były bardziej strawne. A miejscami te fakty są potwornie brutalne. Ilu z Was słyszało o dwójce gejów, którzy zrobili interes na adopcji dziecka? Mark Newton i Peter Truong pierwszy raz wykorzystali seksualnie swojego „synka”, kiedy ten miał 2 tygodnie (!). Przez 6 lat kręcili z chłopczykiem filmy pornograficzne i odpłatnie „wypożyczali” go innym pedofilom, aby ci go gwałcili. Po takich historiach musiałam robić przerwy. I z przykrością stwierdzam, że styl autora, który nie cyrkoli się moją wrażliwością to… jednocześnie największy plus tej publikacji. Eufemizowanie często zniekształca fakty i zakłamuje rzeczywistość. Może to przyglądanie się z bliska nagiej prawdzie nie jest pierwszorzędnym doznaniem estetycznym (ta czasami jest odrażająca), ale zmienia człowieka. Wobec faktu, że gdzieś na świecie są ludzie zdolni do takiego skurwysyństwa względem bezbronnego, maleńkiego dziecka należy zmienić trajektorię życia.

2. Okładka

Okładka, moim zdaniem, brzydka jak noc listopadowa uczy nas, że warto dawać szansę tym, którzy reprezentują radiowy typ urody, bo może się okazać, że skrywają fantastyczne wnętrze. Ktoś tam w Internetach dopatrzył się nawet plusów tejże grafiki (szacun, Ziomuś!) i wysnuł teorię, jakoby umieszczenie podobizny Marksa z transparentem „Black lives matter” i tęczową flagą wystarczyło, żeby „Manifest antykomunistyczny” trafił do Empiku. Wszakże lewicowe aktywiszcza nie zadadzą sobie trudu, żeby dowiedzieć się, że autor masakruje ich bożków. Tęczowa flaga jest? Jest. Dziękujemy za uwagę. Plusem jest też waga książki – jako solidnej objętości cegiełka (426 stron) jest niesamowicie lekka. Jeśli ktoś, tak jak ja, często zabiera czytanie do pociągu z pewnością doceni ten fakt w podróży.

3. Korekta

Robić korektę po Razprozaku to jak sprawdzać czystość domu po Perfekcyjnej Małgoni Rozenek. A nie, czekaj… To zły przykład xD Generalnie gość pisze błyskotliwie i bardzo poprawnie językowo i może to uśpiło czujność pani korektorki. Na pewno nie miała dużo do poprawiania a i tak poległa, ale ogromny szacun, że wzięła to na klatę i pozwoliła się podpisać. Jako człowiek lubiący skupiać się na pozytywach dopuszczam też wersję, że korekta była zrobiona porządnie, ale do druku omyłkowo trafił plik sprzed poprawek. Kto nigdy nie zaniósł do druku złego pliku pracy dyplomowej niech pierwszy rzuci klawiaturą. Jest też opcja, że bezkompromisowo opisane przez Łukasza lewackie gwałty na logice zrobiły na pani korektorce takie wrażenie, że zrzuciła stanik, wskoczyła w dresy i zajadając się popcornem, myślała wertując strony książki: „Ja pierdziu! Ale mocne! Chrzanić korektę!”. Drogi Autorze, zrobiłeś sobie autosabotaż.

4. Autor

Łukasz Winiarski zdobył popularność, zakładając w 2015 roku fejsbukowy profil „Raz prozą, raz rymem – walczymy z propagandowym reżimem”, na którym w trafnych i często zabawnych felietonach krytykuje absurdy polityczno-medialnej rzeczywistości. Jakoś tak wyszło (nie wiedzieć czemu), że najczęściej obrywa się lewicy (choć nie tylko!). Łukasz, do którego od nazwy profilu przykleił się pseudonim „Razprozak”, zgromadził wokół swojej publicystycznej twórczości imponującą społeczność liczącą ponad 150 tys. użytkowników. Biorąc pod uwagę fakt, że Facebook regularnie ucina mu zasięgi i hojnie częstuje banami, co skutecznie ogranicza możliwości rozwoju profilu jest to naprawdę świetny wynik. Łukasz, który identyfikuje się jako chrześcijanin, konserwatysta i narodowiec nie spoczywa na laurach. Jako ujmująco skromna i pracowita mróweczka podjął współpracę z portalami „InfoPiguła” i „Tak że tego”, na których regularnie publikuje swoje teksty. „Manifest antykomunistyczny” to jego debiutancka książka. Łukasz pisze już kolejną, bo śmieje się, że „ma ego Lecha Wałęsy” i ciągnie go do wielkich projektów. Próba zachęcenia ludzi do samodzielnego myślenia to jeden z nich.

5. Temat

„Manifest antykomunistyczny” zamiennie stosuje określenia neomarksizm, radykalna lewica i nowoczesny komunizm. Synonimy te określają w dużym uproszczeniu ruchy, mające na celu podważenie i zniszczenie cywilizacji zachodniej, rozumianej jako instytucję rodziny, prawo naturalne, istnienie obiektywnej prawdy, tożsamość chrześcijańską. Przynajmniej części z odbiorców tematy te wydają się odległe czy nawet dość abstrakcyjne, bo wciąż wielu Europejczyków błędnie uznaje komunizm za pojęcie już martwe. Tymczasem ta zbrodnicza doktryna żyje, ma się świetnie i bardzo natarczywie poszerza strefę wpływów, zagarniając kolejne kraje w swoje sidła. Książka Łukasz jest sygnałem ostrzegawczym: „otwórzcie oczy, bo jutro możemy obudzić się z ręką w nocniku, wypełnionym po brzeg cuchnącym odchodem szaleństwa”. W książce Razprozaka możemy przeczytać, że „Nie ma dziś dla świata większego zagrożenia niż rozrastająca się jak grzybica ideologia lewicowa”. Lewicowe pomysły dotyczące płynności płci, promocji homoseksualizmu, redefinicji rodziny, zastąpienia idei patriotycznych kosmopolityzmem, próby masowego odinstalowania religii chrześcijańskiej jako ostatniego bastionu stałych wartości i zastąpienia jej nihilizmem czy budowania społeczeństwa multi-kulti to próby zburzenia świata, jaki znamy. Wprawdzie Polska nadal jest mocno w tyle, jeżeli chodzi o skalę zaawansowania marksizmu, ale Łukasz dobitnie udowadnia, że możemy poczuć odór oddechu szaleństwa na plecach więcej niż wyraźnie.

6. Dlaczego to ważne

To, co dzieje się dzisiaj na arenach politycznych czy w mediach kształtuje świat, w jakim przyjdzie żyć naszym dzieciom. To naprawdę ma znaczenie! Dla przykładu: Łukasz opisuje, że w Stanach Zjednoczonych legalnie funkcjonuje pedofilska organizacja NAMBLA (North America Man/Boy Love Association), która aktywnie działa na rzecz depenalizacji pedofilii, czyli uznania jej za legalny rodzaj aktywności seksualnej – domaga się także zniesienia wieku minimalnego dla podejmowania współżycia. To oznacza, że jeżeli nie zauważymy w porę co się dzieje i nie zareagujemy to zafundujemy naszym dzieciom przyszłość, w której będą mogły być legalnie gwałcone przez pedofilów i prawo nie będzie ich chroniło. A to tylko jeden z przykładów, bo zagrożeń jest znacznie więcej. Świat w wydaniu lewicowych aktywistów to autostrada do skrajnej psychozy, gdzie rano można być mężczyzną, w południe czymś w liczbie mnogiej a od godziny 19 homoseksualnym niebinarnym fistaszkiem, wojującym o legalny seks z malutkimi fistaszkami. We wtorki można być wszystkim naraz.

Z „Manifestu antykomunistycznego” zanotowałam taki cytat, idealnie podsumowujący ważność poruszonej w nim tematyki: „Nie wiem jak dużo jeszcze takich dowodów szaleństwa w głównym nurcie trzeba nagłośnić, żeby przynajmniej nasz naród się ogarnął i zrozumiał, że wcale nie musi być korwinistą, konfederatą, narodowcem, pisowcem, chrześcijaninem, patriotą, ani nawet konserwatystą żeby ocknąć się i zauważyć, że marksizm (czyli „jedyna słuszna” ideologia) prowadzi nas wszystkich prostą drogą do stacji docelowej, jaką jest totalna psychoza.”

7. Podsumowanie

„Manifest antykomunistyczny” Łukasza Winiarskiego wypada znać. Nawet, jeżeli autorowi nie uda się przekonać Was do tego, jakie grozi nam niebezpieczeństwo ze strony radykalnej lewicy to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po prostu poznać fakty, które opisuje i wyrobić sobie własne zdanie na ten temat. Jeśli nałogowo łykacie mainstreamową papkę z mediów to warto sobie poszerzyć horyzont i czasami zakwestionować polit-poprawną narrację. Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt. Całe zamieszanie, jakie Łukasz robi w internecie to jest oddolna inicjatywa jednego człowieka, za którym nie stoi partia polityczna, wpływowa redakcja czy prominentne znajomości. Miejsce, do którego dotarł wywalczył sobie talentem, pracowitością i jakąś taką naturą buntownika, która pozwoliła mu odważnie wyjść naprzeciw mocnemu nurtowi wszystkiego tego, co w mediach jest „jedyne słuszne”. Z Łukaszem idą jego czytelnicy, którzy kupili już ponad 6 tys. egzemplarzy jego debiutanckiej książki.

Mój wywiad z autorem możecie znaleźć tutaj – Chłopak, któremu się chce – wywiad z Łukaszem Winiarskim „Razprozakiem” (część 1) – Hussaryan.com (będzie w dwóch częściach, bo to gaduła nie z tej ziemi ^^). Zachęcam do zaobserwowania bloga na społecznościówkach żeby być na bieżąco.

No i nic nie chcę sugerować :v ale jeśli jeszcze nie znacie Razprozaka to ja bym tam na Waszym miejscu chętnie sprawdziła co to za typek o ego Lecha Wałęsy i na czym polega jego fenomen…

no na przykład zamawiając książkę Łukasza tutaj: (JUŻ JEST!) Manifest Antykomunistyczny („Razprozak” czyli Łukasz Winiarski) Biblioteka Wolności – oficjalna księgarnia Najwyższeg Czasu! (sklep-niezalezna.pl)

albo odwiedzając jego profil na Facebooku: https://www.facebook.com/razproza

fot. Angelika Różanecka