Stosunki polsko-żydowskie to złożony temat. Ich kulminacją były postawy reprezentowane podczas Holokaustu – ekstremum, które obnażyło prawdę. Był to dla nas, Polaków, trochę taki egzamin z człowieczeństwa. Czy zdaliśmy?
Czasami odnoszę wrażenie, że jeśli ktoś używa terminu „antysemityzm” w nawiązaniu do Polaków to ma na myśli to, że nie 100% polskiego społeczeństwa ratowało Żydów czy pomagało im. Bo to trzeba jasno powiedzieć – nie wszyscy Polacy to robili. Byli tacy, którzy wydawali kryjówki Żydów. Byli tacy, udający obojętność, kiedy Żydom działa się krzywda. Byli tacy, którzy ich szantażowali, aby zarobić. Byli również i tacy, którzy fizycznie ich krzywdzili. W końcu byli też i tacy, którzy pozbawiali ich życia. Pogrom kielecki, Jedwabne, Zbąszyń… Jeżeli jednak ktoś dysponuje statystykami, wskazującymi, że krzywdy wyrządzane przez Polaków Żydom miały swoje źródło w czystej samorodnej nienawiści a nie w strachu, głodzie, narzuconej przez Niemców ideologii czy trosce o swoją rodzinę czy jej byt – czekam w komentarzach.
KONTEKST
Znajomość faktów historycznych to nie wszystko. Trzeba znać też kontekst wydarzeń. Historia stosunków polsko-żydowskich nie zaczęła się od drugiej wojny światowej ani też na niej się nie skończyła. Niemcy, pod okupacją których była Polska, narzucił nam „prawo”, mówiące o tym, że za jakąkolwiek pomoc okazaną Żydom grozi kara śmierci. I groziła ona nie tylko jednej konkretnej osobie, która tej pomocy udzielała. Śmierć czekała na całą rodzinę pomagającego. Polska była JEDYNYM krajem, w którym takie obwarowanie funkcjonowało. Rozumiem, że osoby wycierające sobie współcześnie gęby hasłami „antysemityzm” nie miałyby najmniejszego problemu, żeby zaryzykować życie nie tylko swoje, ale całej swojej rodziny, aby pomóc obcemu człowiekowi z innej kultury.
Możemy teoretycznie deklarować heroizm i bohaterstwo. Ale dzisiaj – w czasach, w których sramy w gacie kiedy braknie nam WiFi na 10 minut pozostaje to dalece wątpliwe. Nie mamy pojęcia czym jest piekło wojny. Nie jesteśmy w stanie sobie tego nawet wyobrazić.
SKALOWANIE
Znajomość faktów historycznych oraz ich kontekstu to wciąż jednak za mało. Dobrze umieć je także skalować. Skoro w Polsce hulał w najlepsze antysemityzm to dlaczego Naziści wprowadzili u nas karę śmierci za pomoc Żydom? I dlaczego rozszerzyli ją także na rodziny pomagających Polaków? Dlaczego to właśnie z jedynego kraju, w którym za pomoc Żydowi groziła śmierć pochodzi najwięcej odznaczonych tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, bo aż 7112 osób (stan na styczeń 2020)?
SPRAWIEDLIWI
Eugeniusz Łazowski, polski lekarz pracujący w Stalowej Woli, uratował życie około 8 tysiącom Żydów podczas Holokaustu. Wstrzykiwał im niegroźną bakterię, która podczas badań dawała fałszywie pozytywny wynik testu na tyfusa. Niemcy, obawiając się epidemii, trzymali się od Stalowej Woli z daleka.
Irena Sendlerowa współorganizowała akcje ratowania żydowskich dzieci z warszawskiego getta. Przypisuje się jej ocalenie 2500 maluchów, jednak liczba ta najprawdopodobniej była dużo mniejsza.
Aleksander Ładoś, polski dyplomata, odpowiadał za przeprowadzenie akcji wydawania nielegalnych paszportów Żydom z polskich gett. Fałszywe dokumenty pozwalały na emigrację, dzięki czemu uratowano życie około 400 Żydom.
Śmierć za ukrywanie Żydów poniosła także w 1944 roku rodzina Ulmów z Markowej: Józef i Wiktoria oraz szóstka ich dzieci, z czego najstarsze miało 8 lat a najmłodsze półtora roku. Wiktoria została zamordowana, będąc w zaawansowanej ciąży. Nie oszczędzono także ósemki ukrywanych Żydów.
Działalność Rady Pomocy Żydom to temat na osobny artykuł. A jest to tylko kilka przykładów działań Polaków, którzy pomagali mimo wszystko.
Być może Polska podczas Holokaustu nie zdobyła szóstki na egzaminie z człowieczeństwa. Prawdopodobnie nie zdobyła nawet piątki. Ale w dziwnych czasach zagłady, kiedy nawet sami Żydzi zwracali się przeciwko własnemu narodowi, podejmując funkcje żydowskiej policji, kapo czy Judenrat, sam fakt zdania przez Polskę tego egzaminu z człowieczeństwa nabiera niesłychanej doniosłości.
fot. Angelika Różanecka